Posty

#11 Jeden krok w przód dwa w tył

Obraz
 Wczoraj był całkiem dobry dzień udało mi się policzyć wszystko co zjadłam i obyło się bez podjadania. Bilans za wczoraj 381 kcal. Waga po wczorajszym dniu 60 kg czyli kolejny spadek o 0,4 kg.  Dzisiejszy dzień był już gorszy bilans to 246 kcal + około 300/400 kcal. Od rana byłam głodna, planowałam wytrzymać do obiadu i wtedy bój bilans byłby 246 kcal, niestety przed samym obiadem zjadłam drożdżówkę z serem, szczerze mówiąc nie pamiętam kiedy ostatni raz taką jadłam, a ta była wybitnie dobra. Sprawdziłam w internecie ile statystycznie taka drożdżówka może mieć kcal wartości wahają się między 300/400 kcal stąd moje doliczenie w bilansie. Reszta dnia minęła bez porażek, co pociesza.

#10 Krok za krokiem i maraton przebiegnę

Obraz
Przedwczoraj poległam, z resztą nic dziwnego dlatego zmieniam strategię i ograniczam kalorie, muszę zmniejszyć sobie żołądek, bo po takiej ilości jedzenia jest strasznie rozciągnięty. Wczoraj zmieściłam się w 800 kcal czyli bilans dobry. Bardzo opornie idzie mi dokładna kontrola kalorii, muszę się na to przestawić. Mam nadzieję, że dzisiaj będzie jeszcze lepiej. Efekt wczorajszego dnia dał -0.4 kg na wadze czyli jest postęp, nie duży ale zawsze. Do pierwszego kroku brakuję już tak niewiele, muszę do rutyny włączyć ćwiczenia ale to chyba mój najsłabszy punkt. Moje nastawienie jest pozytywne, chociaż wczoraj miałam plan skończyć na 300 kcal do bilans 800 kcal też satysfakcjonuję, zawsze to mniej niż powinnam jeść więc jestem na plus.  Kiedy byłam dzieckiem oglądając Ariane Grande w roli Cat byłam pewna, że jest chuda, ale tak na prawdę dopiero teraz jest. W końcu zawsze może być lepiej  EDIT: Macie jakieś blogi? Bardzo boli mnie to, że mam kilka blogów na krzyż do śledzenia, a bardzo mni

#9 Pierwsze kroki nie muszą być wielkie

Obraz
Kanon piękna - jest mizerna, taka moja bohaterka,  same kości... dużo serca, mało tłuszczu.. dużo woli,  aż w głowie się pier**li Na talerzu brak wszystkiego. Dlaczego ja też nie mogę mieć niczego? Paczka chipsów oraz ciastek, będę wyglądać jak sto dorodnych gniazdek. Jak stado łosi, ale ktoś się sam o to prosi. Dużo mówię.. mało robię, aż się to nie mieści w głowie, karuzele chcę zatrzymać, wygrać wojnę spalić ciało.  I być piękną jakich mało  Stanęłam dzisiaj na wadzę, pierwszy raz od tygodnia i ku mojemu zdziwieniu mimo gorszych dni jestem na plus i waga z 62.8 kg spadła na 60.8 kg. Dzisiaj oczywiście sierota życiowa nie dała rady i z głodówki nic nie wyszło, ale zmieściłam się 1500 kcal. Mój aktualny cel to zejść poniżej 60 kg. Jutro planuję znowu spróbować, może tym razem głodówka wypali, zabunkruję się pokoju pod pretekstem nauki i musi się udać.  Moim dużym problemem jest jedzenie nie z samej potrzeby jedzenia, czy głodu tylko z braku zajęcia. Siedzę, a to sobie coś zjem.. niby

#8 żyje nie życiem

 Chodź tytuł może wywoływać rozterki na temat jego drugiego dna to jeszcze aż tak źle u mnie nie jest.  Wiem, że się powtórzę, ale kto wymyślił zdalne nauczanie, to jeden z wielu głupich pomysłów rządu. Już widzę wszystkich przyszłych inżynierów (w tym siebie), który nawet betonu nigdy nie mieszali.  Ale nie o tym chciałam dzisiaj..  Chciałbym móc tak jak kiedyś napisać "to był dobry dzień głodówka udana" ale niestety ostatni czas mi nie służy, z dnia na dzień jest gorzej zamiast lepiej, a sytuacja na uczelni tego nie poprawia.  Jutro plan głodówka trzymajcie kciuki kochani, że się uda bo kiedyś musi  W moim zwyczaju zawsze na końcu wpisu jest wrzucanie zdjęć motywujących ale dzisiaj jako dawkę motywacji gorąco polecam film "TO THE BONE" To właśnie za jego sprawą postanowiłam w końcu nie wyglądać jak goryl 

#7 Ja vs życie

Obraz
 Czy wy też tak macie, że siedząc na zdalnym nauczaniu siedzicie i jecie, siedzicie i jecie?  Zdalne studia to jedna z najgorszych rzeczy jakie mnie spotkały, i pewnie nie tylko mnie. Ostatni raz na uczelni byłam w marcu, i nie ma perspektyw na powrót. Jeśli nie znajdę bodźca, to wróże sobie transport dźwigiem towarowym po powrocie do normalnego trybu życia. Pewnie wiele z was w duchu pomyśli, że dramatyzuje, może nigdy nie byłam chuda, ale teraz jestem na pograniczu wagi prawidłowej a nadwagi.  Kiedyś łatwiej było mi zacząć, trochę zdjęć, film i wchodziłam na obroty a teraz...  Chciałabym rano wstać i zrobić głodówkę, to jest niesamowite uczucie czystości, kiedy po całym dniu bez jedzenia i dobrym treningu idziesz spać, to lepsze niż orgazm możecie wierzyć. Szukam tylko sprzymierzeńców w dążeniu do celu, za hejterów podziękuję  I na koniec dawka zdjęć, może was zmotywują, i życzę miłego wieczoru   EDIT  Przeglądam blogi, które kiedyś czytałam na bieżąco i przeraża mnie ilość usuniętyc

#6#1 Nikt nie ma łatwo więc dlaczego ja mam mieć?

Obraz
Domyślam się, że każda próbowała kiedyś wrócić po tym jak odpuściła, ja też próbuje... tylko idzie mi to naprawdę ciężko. Kiedyś zostawienie paczki chipsów żeby iść poćwiczyć sprawiało mi mniejszy problem niż teraz JEST TO DLA MNIE JAK GÓRA NIE DO PRZESKOCZENIA, JAK RZEKA (której nie umiem przepłynąć bo nurt mnie porywa). Jaki jest wasz rekord nieudanych powrotów do życia any? Ja już się w swoim zgubiłam. Ane poznałam jeszcze w liceum a teraz studiuje, więc trochę lat już minęło; a ja miesiąc po miesiącu, tydzień po tygodniu myślę o anie Nie obiecuję wam, że tym razem nie zaniedbam bloga, ale obiecuję sobie, że zrobię wszystko żebym byłam piękna i w końcu szczęśliwa. Nikt nie ma łatwo, ale razem damy radę! Dawka inspiracji na zakończenie posta i jutro wrzucę streszczenie dnia bilans wraz z ćwiczeniami

#5 W końcu będę w domu

Obraz
Dzisiaj rano waga pokazała 60.8 kg to dobrze bo wczoraj było 61.4 kg to znak, ze kilogramy zdobyte przez swieta dalej spadają. Chciałam zacząć dietę terapią szokową, ale z doświadczenia wiem ze u mnie taki szok powoduje napad więc stopniowo zacznę ograniczać kalorie. Dobija mnie to ze wracam do studenckiego mieszkania gdzie nie mam wagi więc nie jestem w stanie codziennie kontrooowac swojej wagi, nie wiem jak wytrzymam bo kiedyś potrafilam stać na wadze kilka razy w ciągu dnia, najwyżej kupię ale jak już coś kupić to coś fajnego. Ostatnio na którymś blogu, nie pamietam już jakim czytałam o wadze liczącej zawartość tłuszczu i wody w organizmie, ale taka waga trochę więcej kosztuję więc muszę znaleźć jakoś pieniądze w portfelu może jak przestanę tyle jeść to kasa się znajdzie a nawet na pewno. Dzisiejszy dzień nie jest najgorszy na śniadanie zjadłam dwa jajka w postaci jajecznicy, trochę gorzej poszło z obiadem, który jadłam z rodzicami (tragedii nie ma, ale szału też) Muszę zacz